W małej wiosce w Chile żyje grupa wykluczonych księży, którzy tworzą tytułowy EL CLUB. Nie jest to jednak stowarzyszenie, do którego ustawiłaby się kolejka chętnych.
Najnowszy film chilijskiego reżysera Pablo Larraína, bohatera retrospektywy Dwóch Brzegów w 2011 roku, rozlicza z ciężkich grzechów chilijski kościół katolicki. Bohaterami opowieści są księża, którzy trafili do małej, odciętej od świata miejscowości nad morzem, ponieaż zostali oskarżeni o pedofilię. Wygnanie ma być dla nich szansą na odkupienie i oczyszczenie, do którego dążą przy pomocy pewnego jezuity. Osobliwy duchowny zaburza ich dotychczasowe, spokojne życie i zaczyna serię spotkań, podczas których stopniowo odkrywa powody wykluczenia księży. Ze względu na niebagatelny wymiar ciążących na nich oskarżeń, jak również powracające fantazje erotyczne, oczyszczenie okazuje się jednak marzeniem ściętej głowy.
Laureat Srebrnego Niedźwiedzia na Berlinale opowiada o kościelnej hipokryzji w konwencji psychologicznego dramatu i czarnej komedii. Gęsta atmosfera przełamywana jest muzyką Arvo Pärta, a realizm miesza się z horrorem i satyrą. Larraín obnaża zakłamanie, ale dzięki temu ujawnia przede wszystkim niedoskonałości systemu i zwraca uwagę na błędne koło, w które wpędza hierarchów lekceważąca postawa przełożonych. Grzechy zamiatane pod dywan nie przynoszą rozwiązania, bo ktoś pod ten dywan ciągle zagląda. A konkretnie – Pablo Larrain.
Chilijski reżyser nie po raz pierwszy sięga po istotne społecznie tematy. Jest jednym z czołowych przedstawicieli młodej generacji południowoamerykańskich filmowców. Jego „Tony Manero” miał premierę w Cannes i był chilijskim kandydatem do Oscara, podobnie jak przedostatnia produkcja Larraina – „Nie” z Gabrielem Garcią Bernalem, opowieść o politycznym zrywie w Chile. „El Club” również wpisuje się w ramy kina zaangażowanego, ale Larraín nie opowiada się po żadnej ze stron. Stawia trudne pytania i nie daje prostych odpowiedzi.
Pokaz filmu „El Club” o 19:00 w Energetycznym Kinie PGE.
Paulina Bukowska
Głos Dwubrzeża
ZNAJDŹ NAS