Dokument MÓW MI MARIANNA Karoliny Bielawskiej dowodzi, że najbardziej niesamowite scenariusze wciąż pisze życie.
W poprzednim wcieleniu Marianna miała żonę, dzieci i pracę (była maszynistą w warszawskim metrze). Teraz wydaje się to wszystko jedynie odległym wspomnieniem, w którym rodzinne ciepło łączy się z nienawiścią do samej siebie. Po 43 latach kieratu w ciele mężczyzny o imieniu Wojtek do głosu doszła Marianna.
Tytułowa bohaterka dokumentu Karoliny Bielawskiej decyduje się na operację zmiany płci, ale tym, co jest najbardziej bolesne, okazuje się nie sam zabieg nawet, lecz poczucie samotności i odrzucenia. Matka wciąż zwraca się do niej „Wojtek”, dzieci wykreśliły ją ze swojego życia, a była żona, Kasia, nadal przepracowuje swój żal i unika spotkań.
Marianna rozumie ich ból, ale jej nikt nie próbuje zrozumieć. Reżyserka śledzi każdy stawiany przez nią krok na drodze do prawdziwej tożsamości. W filmie nie zobaczymy jednak bliskich Marianny. Przy ustawionym na teatralnej scenie stole bohaterce towarzyszy para aktorów – Mariusz Bonaszewski i Jowita Budnik. On wciela się w Wojtka, starą tożsamość bohaterki, ona gra jego żonę. Wspólnie odczytują fragmenty sztuki opartej na niezwykłych losach Marianny.
Transseksualizm i ekstrawagancja kojarzona z „drag queens” to dwie zupełnie różne sprawy. Marianna nie zakłada barwnych pióropuszy i szalów boa, w których gustowały bohaterki „Priscilli, królowej pustyni”. Marzy przede wszystkim o czerwonych paznokciach, szpilkach, krótkich spódniczkach i romantycznych randkach z ukochanym mężczyzną. Własne doświadczenia nie przeszkadzają jej wcale w tradycyjnym postrzeganiu kobiecości i męskości. „Kobiety powinny się przyjaźnić, bo nadają na tych samych falach.” – przekonuje – „Możemy sobie coś wieczorem w telewizji pooglądać i pogadać o tym, komedyjkę romantyczną jakąś. Możemy sobie poplotkować, pokłócić się na nasz sposób”.
Choć między reżyserką i bohaterką wytwarza się pewna intymność, to nie idzie ona w parze pobłażliwością. Domagając się akceptacji i ciepła, Marianna sama powiela raniące ją schematy i konsekwentnie traktuje swoją przyjaciółkę, która pragnie zostać mężczyzną, jak kobietę. Bohaterka filmu Bielawskiej nie jest żadną świętą męczennicą ani natchnioną wojowniczką, ale właśnie człowiekiem z krwi i kości – zwykłą kobietą z niezwykłą historią.
Obecne w naszej kulturze uprzedzenia nie przestają budzić zdumienia i sprzeciwu, ale była żona bohaterki ma przecież prawo do bólu i tęsknoty za straconym ukochanym, a w samym filmie znalazło się miejsce dla przynajmniej jednego bohatera, który swoją otwartością i dobrocią może przywrócić wiarę w ludzkość wszystkim zebranym w sali kinowej. Przekonajcie się, o kim mowa.
Pokaz filmu „Mów mi Marianna” w Kinie pod Srebrną Gwiazdą o godzinie 13:30.
Alicja Mazurkiewicz
Głos Dwubrzeża
ZNAJDŹ NAS