Kobiety w westernach pojawiały się zazwyczaj w rolach trzecioplanowych. W ESKORCIE – pokazywanej na Dwóch Brzegach premierowo – Tommy Lee Jones odwraca ten trend: żeńskie bohaterki napędzają akcję filmu.
Jones przenosi widza do Nebraski lat 50. XIX wieku. Mary Bee Cuddy jest samotną gospodynią, która wypracowała sobie dobrą pozycję – posiada sporą połać ziemi, a jej sytuacja finansowa jest stabilna. Gra ją Hilary Swank, która zasłynęła rolą innej silnej kobiety – Maggie Fitzgerald w „Za wszelką cenę” Clinta Eastwooda. Bohaterka „Eskorty” jest jednak postacią niejednoznaczną. Wydaje się pewna siebie i niezależna, a jednocześnie cierpi z powodu poczucia odmienności i wyobcowania – w przeszłości odrzucana była przez kilku kandydatów na męża jako zbyt „władcza”.
Podczas ciężkiej zimy w miasteczku, gdzie mieszka bohaterka, trzy kobiety popadają w obłęd – równocześnie, choć z powodu różnych traumatycznych doświadczeń. Wszystkie zostały niegdyś przewiezione ze stanu Iowa, by zostać żonami miejscowych farmerów. Ratunkiem ma być dla nich powrót w rodzinne strony i pobyt w kościele w Hebron, opiekującym się psychicznie chorymi. Żaden z mężów nie jest im jednak w stanie towarzyszyć. Tej trudnej misji podejmuje się zatem Mary Bee.
Pomaga jej grany przez samego reżysera George Briggs, westernowy wędrowiec i „człowiek znikąd”, którego główna bohaterka uratowała od pewnej śmierci. Hierarchia płci zostaje w tej relacji odwrócona – mężczyzna posłusznie wykonuje polecenia kobiety, która przewodzi całej wyprawie. Jak łatwo się domyślić, podróż odbędzie się nie tylko w znaczeniu dosłownym. Para bohaterów przejdzie również wewnętrzną przemianę, której skutki niekoniecznie będą jednak pozytywne.
Jones opowiada o historii Ameryki z perspektywy postaci podwójnie wykluczonych – w realnym świecie dyskryminowanych, a w kinie nieobecnych. Źródłem cierpień bohaterek są ciążące na nich oczekiwania, wynikające z przypisanych kobietom ról i funkcji. Ceną za złamanie społecznych nakazów jest albo alienacja, jak w przypadku Mary Bee, albo ucieczka w szaleństwo, jak w przypadku pozostałych trzech kobiet.
O wysmakowaną warstwę wizualną zadbał w filmie Rodrigo Prieto, meksykański operator odpowiedzialny za zdjęcia do takich filmów jak „Amores Perros” i „Wilk z Wall Street”. Bohaterowie filmowani są na tle rozległych przestrzeni, wobec których wydają się bezsilni. Koresponduje to z emocjonalną kondycją postaci oraz pesymistycznym wydźwiękiem filmu.
„Eskorta” jest kolejnym po „Trzech pogrzebach Melquiadesa Estrady” i „Sunset Limited” dowodem na to, że uznany aktor jest również zdolnym reżyserem. Wraz z „Prawdziwym męstwem” braci Coen i „Django” Quentina Tarantino jego film świadczy również o tym, że western wciąż jest obecny na mapie współczesnego kina, a w dobrych reżyserskich rękach może stać się propozycją nie tylko dla miłośników Dzikiego Zachodu.
Pokaz „Eskorty” w Energetycznym Kinie PGE o 20:30.
Łukasz Kolender
Głos Dwubrzeża
ZNAJDŹ NAS