AKTUALNOŚCI

AKTUALNOŚCI

Refleksje z krainy Ikei

W Energetycznym Kinie PGE będziemy mieli okazję zobaczyć nowy film Roya Anderssona – GOŁĄB PRZYSIADŁ NA GAŁĘZI I ROZMYŚLA O ISTNIENIU. To ostatnia część trylogii o człowieku autorstwa „Bergmana na opak”.

Tytułowy gołąb nie pojawia się osobiście w filmie Anderssona. Opowiada o nim podczas szkolnego apelu dziewczynka chorująca na zespół Downa. W wierszyku jej autorstwa gołąb przysiadł na gałęzi i pomyślał, że nie ma pieniędzy. Ta wizja chyba najlepiej oddaje klimat wszystkich filmów składających się na trylogię, która powstawała przez ostatnie 14 lat. Podobnie jak wcześniej w „Pieśniach z trzeciego piętra” i „Do ciebie, człowieku”, Andersson zanurza się w oparach absurdu i przedstawia gorzki obraz układów społecznych, wobec których wszyscy okazujemy się bezsilni.

Rzuceni w wir konsumpcji, ludzie zaczynają według Szweda myśleć nieznośnymi schematami. Odbywają tysiące rozmów telefonicznych składających się jedynie  z powtarzanych nieustannie do słuchawki formułkach w rodzaju „cieszę się, że masz się dobrze”. W ujęciu Anderssona człowiek szuka w ten sposób, choćby iluzorycznej, ucieczki przed samotnością.

Na filmach Skandynawa początkowo można się bawić świetnie, ale z każdą minutą miny na widowni coraz bardziej rzedną. Andersson ustawia się w roli sumienia kapitalizmu i nie oszczędza żadnej grupy społecznej. Wyśmiewa wszystkie codzienne rytuały, które budują nasze poczucie bezpieczeństwa. Zadaje niewygodne pytania o sens pogoni za pieniędzmi, fałszywą religijność i budowanie związków z innymi ludźmi w oparciu wyłącznie o egoistyczne poczucie własnej wygody.

W gruncie rzeczy na dekadenckich filmach Anderssona bawimy się mniej więcej tak, jak bogaci, ale pozbawieni nadziei bohaterowie „Gołębia…”, obserwujący niewolników gotowanych żywcem w dziwacznym instrumencie. Smutek łączy się tu z ironią w idealnych proporcjach, zaś awangardowa narracja – dzięki makabrycznym gagom – jest wciągająca nawet dla miłośników klasycznego stylu opowiadania. Nic zatem dziwnego, że od początku kariery Andersson zdobywał uznanie krytyków i publiczności. „Historia miłosna” z 1970 roku, jego pełnometrażowy debiut, dostała się do konkursu głównego Berlinale. Wszystko wskazywało na to, że czeka go szybka kariera, tymczasem już po nakręceniu swojego drugiego filmu stwierdził, że zrywa z kinem i zajął się tworzeniem reklam.

Jeden z najostrzej krytykujących konsumpcjonizm artystów znalazł się tym samym w centrum świata, którym gardził. Jego nieprzeciętna wyobraźnia szybko dała o sobie znać, co zaowocowało serią zaskakujących spotów, miedzy innymi dla Volvo, Lotto czy Air France. Powrócił do kina w późnych latach 80., zaczynając karierę właściwie od nowa – stworzył kilka filmów krótkometrażowych, w których widoczny był już jego dojrzały styl, doprowadzony później do perfekcji w trylogii o człowieku.

Nigdy się nie śpieszył, często jego kolejne filmy dzieliło wiele lat. Aż siedem czekaliśmy na „Gołębia…”, który jest zwieńczeniem pewnego etapu w karierze Anderssona. Nie wiadomo, kiedy znowu zobaczymy trupioblade twarze jego bohaterów. Miejmy jednak nadzieję, że nadal będzie nas gnębił na swój zabawny i unikalny sposób.

Pokaz filmu „Gołąb przysiadł na gałęzi i rozmyśla o istnieniu” w Energetycznym Kinie PGE o 14:45.

Mateusz Góra
Głos Dwubrzeża

« »
© Festiwal Filmu i Sztuki Dwa Brzegi Kazimierz Dolny Janowiec nad Wisłą
Projekt i realizacja: Tomasz Żewłakow